Powakacyjnie...


09 sierpnia 2011, 10:55

240 godzin spędzonych we W., 14400 minut, to minęło zbyt szybko, żebym mogła się nasycić zapachem bryzy... Powroty stamtąd są ekstremalnie smutne, zwłaszcza ostatnie spojrzenie na zatokę! Po raz -nty mówiłam A., że mogłabym tam od razu zamieszkać, bez sentymentalych rozstań z teraźniejszością. Co jest takiego w tym miejscu, że mi się nie znudziło do dzisiaj? Czasem przemyka mi przez myśl, żeby ruszyć w przeciwną stronę, zmienić pejzaż za oknem, zapachy, kolory...Tymczasem "rzeczywistość skrzeczy", moje szanse na powrót do B. bledną z dnia na dzień. Zaczynam wierzyć, że KK zależy właśnie na tej szkole, bo 1) niewielka, w związku z tym mniej pracy; 2)spokojna posadka, bez tego wielkomiejskiego szaleństwa bycia w pierwszej dwudziestce rankingu. Nawet perspektywa codziennych dojazdów jej nie odstrasza, zwłaszcza zimą. Tylko czy ona zdaje sobie sprawę z tego, że z małym dzieckiem nie jest tak łatwo? I gdzie ona znajdzie tu odpowiednią opiekę dla malucha? No chyba że rzeczywiście zdecyduje się na EG, co byłoby prawdopodobne, bo KK nie angażowała się w konflikt, więc nie czuje niestosowności tego pomysłu!

Co noc ślę prosby do Niego, żeby zechciał mi pomóc... Ale czy ja mam prawo Go prosić?

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz